Podczas dążenia ku urzeczywistnieniu marzeń (zgodnie z 3 zasadami przedstawionymi przez Mike’a Dooley’a w moim poprzednim artykule) możesz poczuć, że zachodzi pewna sprzeczność, gdyż z jednej strony nie należy zaprzątać sobie głowy tym, JAK nastąpi ich realizacja, a z drugiej strony masz przecież fizycznie podążać w ich kierunku.
Mike Dooley wyjaśnia ten paradoks w następujący sposób:
Wyobraź sobie na przykład dwie osoby zapisujące się do tego samego klubu rotariańskiego.
Jedna z nich zobaczy w tym szansę spotkania z lokalną “szychą”.
Będzie sobie wyobrażała, jak siedzi z owym człowiekiem podczas lunchu i opowiada mu dowcipy, a on pokłada się ze śmiechu.
A potem “szycha” zgodzi się sprzedać jej swój dom.
Na tym własnie polega igranie z “przeklętym JAK”
Druga osoba może zapisać się do tego samego klubu, ale postrzegać go tylko jako jedne z wielu drzwi, do których puka.
Może ona zostać członkiem również innych klubów lub też starać się nawiązywać kontakty w inny sposób.
Osoba ta nie wie, które drzwi przyniosą oczekiwany efekt, ale nie martwi się tym, ponieważ nie wiąże wszystkich nadziei z jednymi z nich.
Może wobec tego po prostu korzystać ze swojego członkostwa.
Może siedzieć obok “szychy” albo nawet poznać jeszcze grubszą rybę.
A może pozna żonę “Pana Szychy”!
A może członkostwo nie zapewni jej nowych kontaktów biznesowych, za to poprawi życie towarzyskie, podczas gdy Wszechświat wykorzysta inne “rzuty”, by umożliwić rozwój na polu zawodowym.
Z tej perspektywy żadne z działań, które podejmuje ta osoba, nie będzie “przeklętym JAK”.
Zatem istotą “przeklętego JAK” przy manifestacji marzeń nie jest to, co robisz, lecz sposób, w jaki postrzegasz to, co robisz.
Jeśli postrzegasz siebie jako zawodnika rzucającego piłkę, którą odbije Wszechświat, to jesteś wolny od JAK i podążasz w ogólnym kierunku swoich marzeń.
Natomiast jeśli wchodzisz w rolę siebie, jako osoby, która musi wykonać decydujące uderzenie, to właśnie skupiasz się na “przeklętym JAK”.
Gdy uda ci się zrozumieć, że działania podejmujesz po to, aby nieomylny Wszechświat mógł nadać im sens, będziesz mógł zacząć po prostu cieszyć się podróżą, zamiast zadręczać się poczuciem, że na twoich barkach spoczywa ogromna odpowiedzialność. – Mike Dooley
Z miłością,
Grażyna A. Adamska